czwartek, 24 lipca 2014

Analiza 5x07

The silence of Eddie Lamb



Tak jak zawsze ostatnie się wyrabiamy z wrażeniami, to dzisiaj jesteśmy pierwsze.
Świeżo po obejrzeniu odcinka, piszę dla Was anlizę.
Zaporzyczę sobie trochę od systemu plusowego od Arii, z resztą sami zobaczcie!


Odcinek był...przeciętny.
Bardzo przeciętny. Okej, nie w każdym muszą być fajewerki, rozumiem,
ale po kilku naprawdę udanych epizodach oczekiwałam czegoś wciąż zaskakującego,
wzamian dostałam kolejny szary odcineczek z czwartej serii PLL,
a uwieżcie, czwarty sezon uważam za kompletny niewypał.
Być może za dużo oczekuję?
Zaanalizujmy ten epizod.

Postacie:
-Aria. Często nie byłam do niej przekonana, 
to tu daję zdecydowany... +!
Po pierwsze: wyglądała świetnie, widać że L.Hale schudła, 
a u niej wyszło to ewidentnie na korzyść.
Po drugie: wreszcie Aria działa.
Miło było ją zobaczyć, nie tylko w wydaniu dziewczyny siedzącej
w mieszkaniu Fitza.
Po trzecie: nie zamartwiała się śmiercią Shany. A nie każdy lubi ten wątek.

-Hanna. Szczerze, to kocham Hanne!
Jednak nie teraz, muszę postawić "-".
Dotychczasowo rzadko mieliśmy okazję zarzucić coś grze aktorskiej
Ashley Benson. Lubiłam to jak wczuwała się w rolę Hanny itp.
Ale po prostu nie cierpię kiedy Hanna ma jakieś problemy,
wtedy ma ona wytrzeszczone oczy, spuszczone w dół.
Tak było też teraz, np: kiedy nalewała sobie wódkę.
Albo podczas problemów jej mamy.
Albo przy zerwaniu z Calebem. 
Wygląda wtedy jak taka bezradna sierotka.
Nie tylko tym zawiniła w 5x07.
Czy w wersji omawianej przez dziewczyny, było coś o tym żeby wspominać komuś o NY?
Natomiast głupiutka (wyjątkowo mogę ją dzisiaj tak nazwać) Hanna zapomniała, że z Nowym Yorkiem ma nikt je nie kojarzyć. Ale co tam, najwyżej policja dowie się o powiązaniu Arii z Shaną. Przecież nic się nie stanie, lepiej popić.


-Emily. Tutaj też jestem skłonna dać "-".
Ona też stała się taka niemrawa.
Ni to Ali, ni to Paige. Tu się wkurze na Hanne, a tu poflirtuje z Ali.
Przepraszam, ogólnie to lubię Emily, natomiast dziś nie umiem wytłumaczyć 
co tak bardzo mnie w niej wkurzało podczas oglądania 5x07




-Spencer. Daję zasłużony "+".
Uwielbiam S w tej fioletowej bluzie, nie dość że jest w niej jej do twarzy,
to jeszcze zawsze są wtedy ciekawe wydarzenia (z jej udziałem, oczywiście).
Eh, szczerze, to ja już widzę Ezrę i Spencer jako parę
(nie zabijcie mnie xD)
Pasują do siebie i byłby to ciekawy zwrot akcji, nie uważacie?
Co prawda z Wrencer się nie umywa, ale lepsze to niż Spoby


-Alison. Tu nie wiem co napisać.
Lubię Alison wredną, teraz i momentami wrażliwą. 
Wkurza mnie jednak jej niezdecydowanie. +/-




Wydarzenia:

-Cała sprawa z Radley, oczywisty +


-Spezria, sprzątanie i pożyczony monitoring, 
czyli Alison w dziwnym stroju przy stodole Spencer.
Właśnie, omówmy sobie tą kwestię.
"Przed chwilą wyglądała zupełnie inaczej", czy ma to nawiązywać do tego, że jednak Alison obdarzona jest bliźniaczka? No nie wiem, w każdym bądź razie +.


-Akcja ze szczurem, Melissa. 
Od razu pomyślałam, że to Mel zostawiła ten niewinny prezent w szafce Paige,
chyba jak każdy. Później pomyślałam o Alison. Dlaczego?
Bo skoro Ali kręciła się obok stodoły Spence, mogła to robić częściej.
Podczas dyskusji o gryzoniu, Mona nagle powiedziała: "Pozdrów Alison".
Jak dla mnie zasugerowała, że to ta jest winna.
Odcinek po małej sprzeczce z Ali, Paigle nagle dostaję szczura.
Może po prostu wkurzyła Pannę DiLaurentis. 
A jeśli chodzi o Mel - jestem w 90% pewna, że zabiła Bethanny, tyle w temacie.
No i tu mam mieszane uczucia; narazie tylko +/-


-Ali&Caleb
Tak, tak, tak!
Możliwe, że tylko ja im będę kibicować, ale błagam,
oni tak ze sobą ładnie wyglądaja. Wyobrażacie sobie scenę w której to Alison kłóci się z Calebem o coś tam, ta mówi, że on wcale jej nie zna itd, aż tu nagle taki namiętny kiss? Następnego dnia naturalnie żałują, ale robią to samo <3
Ja po prostu lubię takie związki, gdzie przyjaciółka1 jest z chłopakiem przyjaciółki2,
tylko moim zdaniem związek wtedy przyjaciółki2 z tym chłopakiem musiałby być krótki i przelotny. Natomiast Haleb... Był długi i stały.
Tak czy siak, chciałabym ich zobaczyć razem w objęciach.
(tylko Aria wie jak bardzo lubię takie połączenia; w mojej książce to jeden chłopak jest z trzema przyjaciółkami! Tak, Aria, chodzi mi o Paula&Emme&Bonie&Laure, albo o Jonathana&Stelle&Bonie, to po prostu takie cudowne <3)
Choć to na razie tylko takie zadziorne to wielki +!

-Mona Vandervaal i Sydeny jakaś tam
Uwaga, Mona ogłoszona najbardziej wkurzającą dziewczyną w serialu.
Chyba dzisiaj ktoś w komentarzu zwrócił moją uwagę na to jak ona zaczęła irytować!
Stała się psychiczna! Och, noł, ona mnie kiedyś wyzywała od frajerek,
muszę ją torturować przez kilka lat, bitch, jedna! Dobra, piszcie że jestem dziecinna i w ogóle, ale ja na to patrzę moim obiektywnym okiem, a obiektywność w PLL często sprowadza się do hejtingu. 



Co do Sydeny, którego nazwiska nie pamiętam.
Rozbawiła mnie scena na samym początku odcinka,
kiedy to dziewczyny sobie rozmawiały, potem część wyszła, została tylko Ali&Em.
Nagle wychodzi Sydney... z kibla.
Wiem jak to brzmi, ale spójrzcie jak to wyglądało!
Ojć, naprawdę musiała to być dłuższa sprawa, jeśli Sydney siedziała tam przez pięć minut!
Nie dość, że siedziała tam chwilę to podała Alison rękę wcale ich nie myjąc!
Może wytarła je o tą apaszkę Ali?
Wiem, naprawdę się czepiam, ale dbajmy trochę o higienę, nie wspominając już o biegunce, która chyba była tylko niedopatrzeniem twórców.
Potem wiemy co było dalej, czyli Hanna najpierw, która się przejęzyczała w ten o to sposób: "Shana znaczy Jenna [...]", a później zaczynała gadać o Nowym Yorku.
Pozwolę sobie zacytować:

no właśnie, Han!

Czyli jak zdążyliście się domyślec, stawiam -.

Eddie Lamb
Gościu coraz bardziej tajemniczy, niby fajnie, ale też przerażający.
Scena na parkingu dziwna, natomiast rekompensuję ją ciekawe najście Ezry do Arii.
Ciekawe co z tego dalej wyniknie. Póki co, sprawiedliwe +/-.

Rysunki Bethanny
Bałam się, że znowu nasze momentami głupie kłamczuchy nic ze sobą nie skojarzą.
Tak, my też pomyśleliśmy o Marion Cavannaugh. Bez owijania, + za spostrzegawczość.

Brak Tobiego = Spobiego
Absolutny +! <3

Rozmowa Pam z Em
Taki nic nieznaczący moment może sprawić radość człowiekowi.
Za tą matczyną szczerość, +




Caleb/Haleb
Lubiałam Haleba, ale Caleb obecnie mnie wkurza jako taki naburmuszony buntownik.
Wypomina Hannie tego Travisa, jakby robiła z nim niewiadomo co.
Równie dobrze może jej wypominać Seanna i to, że nie czekała na swoje love z Calebem, o którego istnieniu nie wiedziała. Leci kolejny -!

Emocjonujący pocałunek
Według spoilerów w 5x07 miał się pojawić big kiss, wywołujący szok.
Serio? Tym Big Kiss'em na który czekałam był pocałunek Haleba?
Nie chcę się ich czepiać, bo lubię ich, ale szczerze to szoku to napewno nie wywarło,
chyba każdy się tego spodziewał. Można go określić "przereklamowanym". -



Kolacja u Fields'ów
Pomysł niby niezły, ale w sumie nic się nie działo.
Nieszczere łzy Alison, teoretyczne "śpieszę się" i "spóźniona jestem" Arii,
choć i tak nie przyszła no i "napiję się" Hanny nie było czymś, co może się bardzo podobać. +/-

SMS od A.
Kolejny grupowy SMS (tym razem nie do wszystkich) od naszego ulubieńca.
"NY, NY z piekła rodem, Ali ma kłopoty, może z powodu rozgadanej Hanny?" -A.
Chyba nie ma takiego sms od tego nadawcy, który nie byłby na +


No i to już tyle! Chyba wszystko co najważniejsze, to się pojawiło.
Podsumowując:
Plusy: 8
Minusy: 5
Pół/Pół: 4
Na 17 punktów to całkiem nieźle.

I licząc według mojego systemu, czyli trochę inna średnia (suma +,-,p/p:3)
to 17:3 wychodzi niecałe 6 i właśnie taką ocenę chciałam postawić temu odcinkowi. 

Ocena odcinka: 6/10

Jak Wam sie podobała Analiza? Macie swoje teorie po odcinku?
Zachęcam Was do podziału na "+" i "-" w komentarzach!

2 komentarze:

  1. Świetne podsumowanie kurcze, dobre pomysły macie!<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt. Odcinek nie powalał na kolana jak poprzednie, ale i tak mi się podobał.

    Aria. Na duży plus. Podoba mi sie jej rola w Radley. Choć lubię Ezrie, czasem trzeba odpocząć od tej pary.

    Hanna, według mnie nie była zła. Załatwia sprawy po swojemu, czyli piwem i wódką. Jedyny minus jej pijaństwa to, to że gadała z Sydney, choć ona pewnie już wcześniej wiedziała o rzeczach, które jej Hanna tak chętnie powiedziała.

    Emily, nie denerwowała mnie wyjątkowo, bo od tego sezonu ciągle działa mi na nerwy. Chodzi za Ali jak owieczka i się jej słucha... Em opanuj się! Mogłaby zreszcie skończyć znajomość z Paige i może niekoniecznie być z Ali, ale może znaleźć sobie kogoś innego. Przecież pisali, że podobno ma sobie znaleźć faceta! Może w tym sezonie?

    Spencer może być z każdy, byleby to nie był Toby. Zauważyłam, że gdy go nie ma w odcinku, jakoś jest lepiej... Fakt, nie lubię go. Spenc i Ezra? Czemu by nie :D Choć fajnie by było gdyby była z Wrenem.

    O Ali już nie da się gadać. Wybitnie mnie denerwuję, swoją "nową osobowością". Rozmowa Ali i Caleba. Wow. Dwie silne osobowości. Caleb wie swoje. Jako para zdecydowanie wolę Haleb.

    Eddie to ciekawa postać. Mam nadzieję, że zostanie na długo w serialu, o ile Radley nie wybuchnie czy coś :D

    Haleb! Tak, nareszcie coś się dzieje. Nowy Caleb i nowa Hanna są na prawdę inni. Hanna z lekka przypomina mi tą z 1 sezonu, znowu kradnie rzeczy, żłopie wódkę itd. Calbe za to jest znów jak też w 1 sezonie. Buntownik, bez skrupułów... Ale i tak ich kocham <3

    Kolacja u Em mnie rozwaliła. Hanna i jej teksty. Tsaa... Mama Em wyraźnie nie wierzy w to co mówi, Em i Hanna, ale próbuje pocieszyć Ali, która sztucznie płacze. Trochę stracony czas w odcinku nie? Nic z tego nie wynikło i nie było to nikomu do życia potrzebne, więc po co?

    Odcinek ok, lecz nie było zaskakujących sytuacji, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...